X-Google-Language: POLISH,Latin2 X-Google-Thread: 1045ba,f79c3d9362bb2b7a X-Google-Attributes: gid1045ba,public X-Google-ArrivalTime: 2003-03-18 05:25:27 PST Path: archiver1.google.com!news1.google.com!sn-xit-02!sn-xit-04!sn-xit-01!sn-xit-08!supernews.com!diablo.theplanet.net!zen.net.uk!news-stoc.telia.net!news-stoa.telia.net!telia.net!news.nask.pl!news.icm.edu.pl!news.man.torun.pl!not-for-mail From: "Leszek Eneuel Ciszewski" Newsgroups: pl.rec.ascii-art Subject: Re: Runda druga :) Date: Tue, 18 Mar 2003 14:07:51 +0100 Organization: TORMAN Lines: 276 Sender: leszekc@kreta.dipol.tkb.net.pl Message-ID: References: <6b127v4a0o9oc1sjhvf2tjpsqkd08ljid5@4ax.com> <014b7v0tkddncgrlnod8ra5uesjg747mmd@4ax.com> Reply-To: "Leszek Eneuel Ciszewski" NNTP-Posting-Host: kreta.dipol.tkb.net.pl Mime-Version: 1.0 Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2" Content-Transfer-Encoding: 8bit X-Trace: flis.man.torun.pl 1047993540 19982 212.33.84.28 (18 Mar 2003 13:19:00 GMT) X-Complaints-To: usenet@man.torun.pl NNTP-Posting-Date: 18 Mar 2003 13:19:00 GMT X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400 X-Priority: 3 X-MSMail-Priority: Normal X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400 Xref: archiver1.google.com pl.rec.ascii-art:18678 (`. news:japc7v0msk3etu810kavoko25hp8ulpqkg@4ax.com ) ) Zdrowy �ebrak jest szcz�liwszy ni� chory kr�l. :) Artur Sehopenhauer. (.` bug spod @dresu email@email.com obwieszcza �wiatu: >> Piersi -- to w�a�nie sutki, na kt�rych >> s� umieszczone brodawki sutkowe, mylnie >> nazywane sutkami. :) > C�... Dobrze si� czego� nauczy�. :) Oczywi�cie, �e dobrze. :) >>> Piersi - biust rozdzielony na dwie cz�ci sk�adowe, lew� i praw� >>> pier�. ;) R�wnierz (�?) w trzech rodzajach. ;))) � :) Od r�wnowagi. :) (r�wnowagi ;) piersiowej?) >> Mo�e jakie� posiadczki piersi sie wypowiedz�. :) 'posiadaczki' -- oczywi�cie mia�o by� :) > Mo�e. :) :) >> To ta kotka, o kt�r� juz tyle razy pyta�e�. :) > Aaa... To ja ju� nie wiem nic. :P No, a o kt�ra pyta�e� i od czego zacz�o si� z map�, pograniczem ;) i kotem, kt�ren nie chce siedzie�/miaucze� po s�usznej (czyli niemieckiej) stronie? :) >>> Nie. Wystarczy mi jedna pi�kna, ta co z ni� ju� nie jestem. :( >> B�a�ej -- daj sobie spok�j z Juli�, skoro >> ona (; na Ciebie nie ma ;) ochoty. :) > Ojej... :P Pot�skni� nie wolno? :) Wolno. :) Nawet szybko. :) > Jakim nurku!? Znowu nurek... :) Chyba naprawd� musz� tego Nurka rzuci�... >> Elfy -- to duchy. :) >> Duchy drwi� ze �wiata materii! >> Duchy -- triumfuj� nad �wiatem materii. :) >> (; W pewnym sensie im p�ac�. ;) > :))) Czyli jednak... Duchowo? :) No. :) >>>> -- Chc� odt�d mie� spok�j i chc� nie spe�nia� marze� mi niemi�ych. :) >>>> (jako� tak) >>> A kto Ci jest niemi�y!? No kto!? ;) >> A nie wiem. :) Pomy�l�. :) > Byle szybko, bo tu jeszcze StFoReK czeka na styranie... ;))) No... Na przyk�ad StfoReK jest mi niemi�y!!! LC. :) Postscriptum: Niech ju� b�dzie ten Nurek... :) "Rycerz lub giermek, kto z m�skiej ochoty W tej si� otch�ani zanurzy� o�mieli? Oto w ni� rzucam puchar szczeroz�oty, Ju� go po�kn�a czarna paszcz topieli. Kto mi ten puchar wydob�dzie z wody, We�mie go w darze, jako znak nagrody!" Kr�l tak og�asza i w tej samej porze Ze szczytu sko�nej, chropowatej ska�y, Co si� w otwarte Wychyli�a morze, Ciska w g��b puchar, mi�dzy w�ciek�e wa�y. "Kt� si� odwa�y, powtarzam pytanie, Pozna� i zg��bi� te wodne otch�anie?" S�yszy to orszak giermk�w i rycerzy. I wszyscy milcz� boja�ni� przej�ci, Bezdenno�� morza ka�dy okiem mierzy, Lecz puchar zyska� �aden nie ma ch�ci. A kr�l si� pyta po trzeci raz znowu: Nie masz nikt serca do tego po�owu?" Wszyscy zostaj� w milczeniu g��bokiem: Wtem st�d, gdzie giermk�w strwo�onych dru�yna, Skromny m�odzieniec �mia�ym idzie krokiem, Zrzuca pas z siebie, �ywo p�aszcz odpina; A ta odwaga wko�o przestrach szerzy, Zdziwia niewiasty i m�nych rycerzy. M�odzieniec staje na pochy�ej skale, W otwart� przepa�� mocno wlepia oczy, Wtem wir te same, kt�re po�kn��, fale Z okropnym rykiem na powierzchni� toczy I jakby gromem bij�c zawierucha, Z czarnej zatoki straszny wa� wybucha. I wre, i kipi, i huczy, i pryska W�a�nie jak woda, gdy si� z ogniem zetrze, A� pod ob�oki szumn� pian� ciska, Dm� si� bez ko�ca ba�wany w powietrze, Niewyczerpany miecie wa� przestworze, Jak gdyby z morza mia�o powsta� morze. Wszelako w�ciek�o�� skromi� si� poczyna, A z bia�ej piany, razem, niespodzianie, Rozziewa paszcz� czarna rozpadlina Bezdenna, jakby sz�a w piekie� otch�anie: Kr�c� si� fale i warcz� w zatopie, Wir je w g��b ci�gnie i skwapliwie ��opie. Tu si�, nim wybuch znowu wr�ci� zdo�a, M�odzieniec boskiej poleca obronie I... przera�liwy s�ycha� krzyk doko�a. Ju� si� zanurzy�, ju� w odm�cie tonie: Pe�na tajemnic paszcza si� zamyka, Odwa�ny nurek z oczu nagle znika. Wraz na powierzchni panuje milczenie, Pod wod� tylko st�ka huk daleki, Doko�a s�ycha� g��bokie westchnienie: "Dzielny m�odzie�cze, zgin��e� na wieki!" Wir coraz ni�ej wyje po g��binie, Ka�dy dr��c czeka, czy nurek wyp�ynie. Gdyby� koron� chcia� rzuci� w te tonie I rzek�: kto zdo�a wydoby� j� z wody, Zostanie kr�lem, osi�dzie na tronie, Ja bym tak drogiej wyrzek� si� nagrody, Bo co ta przepa�� w swej g��bi ukrywa, Tego nie powie �adna dusza �ywa. Nieraz od wiru pochwycona nawa Skryje si� nagle w tej strasznej g��binie, Lecz gr�b �ar�oczny �upu nie oddawa, Ledwie si� czasem jaki szcz�t wy�li�nie. Tu coraz bli�ej odzywa si� burza I mocniej ryczy, i ju� si� wynurza. I wre, i kipi, i huczy, i pryska W�a�nie jak woda, gdy z ogniem si� zetrze, A�, pod ob�oki szumn� pian� ciska, Dm� si� bez ko�ca ba�wany w powietrze I jakby gromem bij�c zawierucha, Z czarnej zatoki straszny wa� wybucha. I oto z ciemnych nurt�w topieliska Co� si� wybija bielszego od �niegu, Wywija rami�, jasnym grzbietem �yska I co ma si�y porze * si� do brzegu. A� to on! Puchar trzyma w lewej d�oni, Ju� nim wywija, wyskakuje z toni. Oddycha d�ugo, oddycha g��boko, �wiat�o dnia wita i mod�y zasy�a. Krzyk si� rado�ny rozlega szeroko: "�yje, ach �yje! Otch�a� go wr�ci�a! Z mokrego grobu, z przepa�cistej wody Wydoby� dusz�, powr�ci� bez szkody!" On si� przez nat�ok przebija do kr�la I �r�d okrzyk�w pada na kolana: "Oto jest puchar, spe�niona twa wola!" A kr�l znak daje: c�ra ukochana A� pod wierzch w puchar nalewa mu wina; Tu dzielny m�odzian tak m�wi� zaczyna: "�yj d�ugo, kr�lu! Niech szcz�cia u�ywa, Kto tu oddycha i widzi dzie� mi�y! Lecz tam pod wod� mieszka �mier� straszliwa. Bog�w do�wiadcza� jest zamiar nad si�y! Pr�no chce cz�owiek odkry� to przemoc�, Co oni groz� pokryli i noc�. Gdy mi� wir chwyci�, piorunem lecia�em, Wtem rw�cy strumie� spod wodnej opoki W�ciek�ym na poprzecz buchn�� na mnie wa�em, Wraz mnie uj�y podw�jne potoki I bystrym p�dem, wyl�k�ego strachem, Kr�ci�y w ko�o pot�nym zamachem. Tu B�g, kt�remu me usta zdr�twia�e W tej strasznej trwodze zasy�a�y �luby, Wskaza� mi z g��bi w bok stercz�c� ska��, J��em si� chy�o i uszed�em zguby. Tu si� i puchar zapl�ta� w koralach I tak w bezdennych nie zagin�� falach. Bo jeszcze bardzo g��bokie przestrzenie Kry�a pode mn� szkar�atna pow�oka *, A cho� tu wieczne mieszka�o u�pienie, Przecie� widzia�em z wstr�tem mego oka, �e smoki, �mije i r�ne poczwary W piekielnej paszczy snu�y si� jak mary. W najszkaradniejsze pozwijane k��by, Rojem kipia�y okropne straszyd�a: To roch kolczasty, to tracz ostroz�by, To m�ot, potwora straszna i obrzyd�a; K�y wyszczerzaj�c, ju� si� ku mnie wlek�a Morska hiena, haj, poczwara w�ciek�a. Tam ja wisia�em okropno�ci� dr��cy, Ludzkiej pomocy ca�kiem pozbawiony, Mi�dzy potwory jeden czuciem tchn�cy, W strasznej samocie *, �mierci� otoczony, W g��bokiej puszczy, �r�d gadu �o�yska, Gdzie ludzkiej mowy odg�os si� nie wciska. Tak zostawa�em w okropnej obawie. A� tu co� pe�znie, sto pomyka cz�onk�w, Chce mnie pochwyci�; ja, bez zmys��w prawie, Puszczam si� j�tych * korala korzonk�w! Wnet mnie z w�ciek�o�ci� chwyta woda wrz�ca, Ale, na szcz�cie, do g�ry wytr�ca". Kr�l go wys�ucha� z wielkim podziwieniem, A potem rzecze: "We� ten puchar z�oty! I tym ci� jeszcze obdarz� pier�cieniem, W kt�rym, jak widzisz, s� drogie klejnoty, Gdy znowu wskoczysz i powiesz dok�adnie, Co tam w tym wirze ukrywa si� na dnie". S�yszy to c�rka nadobna i tkliwa: "Ach! Drogi ojcze - rzecze rozczulona - Niech ci si� srogich igrzysk nie zachciwa! Co on wykona�, �aden nie, wykona, A gdy wi�kszego m�stwa chcesz w ofierze, Rozka�, niech giermka zawstydz� rycerze". Ale tej pro�by kr�l nie ma na wzgl�dzie, Porywa puchar, w przepa�� wiru ciska: "Je�li go �mia�o�� twoja wydob�dzie, Staniesz si� godnym rycerza nazwiska I z t�, co teraz mej lito�ci wzywa, Dzi� jeszcze �lubne z��cz� ci� ogniwa". To go przenika, jakby b�yskawica, Z �cz mu si� iskrzy, odwag� goreje, Spojrzy na przedmiot, bardziej si� zachwyca, Widzi, jak p�onie, mieni si� i mdleje! Pi�kno�� nagrody wzmaga w nim ��danie, Po �mier� lub �ycie rzuca si� w otch�anie! �e wybuch wraca, s�ycha� to z daleka, Ogromnym hukiem og�asza si� wprzody, Kr�lewna z �zami schyla si� i czeka: Wszystkie a wszystkie powracaj� wody, Tocz� si� w g�r�, tocz� w g��b powodzie, Ale m�odzieniec zostaje na spodzie. Przek�ad JANA NEPOMUCENA KAMI�SKIEGO . . . p o r z e s i � . . . - przedziera si�, dobija (do brzegu) ...szkar�atna pow�oka... - tu: rafy koralowe s a m o t a - sam�tno�� j � t e - uj�te, uchwycone Kami�ski Jan Nepomucen (1777-1855) -- za�o�yciel, dyrektor i re�yser pierwszego teatru sta�ego we Lwowie; autor wielu przek�ad�w i utwor�w oryginalnych (najwa�niejszy: dramat "Zabobon, czyli Krakowiacy i g�rale" -- pomy�lany jako druga cz�� "Krakowiak�w i g�rali" Wojciecha Bogus�awskiego)